Popiersie "Zamek", majolika, zbory prywatne.
Popiersie "Wyspa", majolika, zbory prywatne.
Popiersie "Sokoli Rycerz", majolika, własność artystki.
|
W stronę pogodnej fantazji
twórczość Anny Strzelczyk
Irena Huml
Dopiero na początku lat osiemdziesiątych Anna Strzelczyk
sięgnęła po warsztat ceramiczny. Była to ciekawość grafika
pracującego w obszarze kompozycji na płaszczyźnie. Przez wiele
lat bowiem po studiach w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych
odbytych w Gdańsku uprawiała grafikę w różnych jej postaciach.
Pierwszą ceramiczną "głowę" naturalnej wielkości wykonała
z czerwonej kartuskiej gliny nieco uszlachetnionej, stosując
technikę odlewania. Pokryła ją białym szkliwem, na którym
z graficzną dokładnością wymalowała dużą, zieloną roślinę
"przerastającą" ową "głowę". Tą pierwszą pracę, tytułem
próby i bez przesadnych oczekiwań, wysłała w 1983 roku na
doroczny międzynarodowy konkurs ceramiki artystycznej w Faenzie
(Concorso Internazionale della Ceramica), na którym wcześniej
wielu znanych polskich artystów zdobywało "ostrogi".
Prawdziwym zaskoczeniem stała się dla artystki przyznana
nagroda. Ona też zdecydowała o dalszych poczynaniach
w dziedzinie ceramiki i kierunkach dalszych działań.
Wśród powstających w następnych latach prac ważne miejsce zajęły
kompozycje spokrewnione blisko z nagrodzoną "głową",
pozostające w podobnym klimacie pogodnej fantazji.
Artystka konsekwentnie odeszła od tradycyjnego stylu
portretowania człowieka, wyrażania jego cech charakteru, wyrazu
psychologicznej postaci na rzecz własnej wizji. "Głowy"
rozbudowane do okazałych popiersi, głównie kobiecych, mierzących
od 60 do 80 centymetrów wysokości, pochodzących
z lat 1989-1995, stały się jedynie pretekstem
dla pełnych inwencji rozwiązań z pogranicza groteski i bajki,
czasem nawet uwspółcześnionych cytatami z aktualnego otoczenia.
Język, który stworzyła artystka, okazał się bardzo nośny. Złożony
ze znanych dobrze wyrazów-elementów pozwolił skonstruować nowe
frazy o sobie tylko właściwym znaczeniu, a może raczej
wieloznaczne, dające dużą dowolność skojarzeń. Jej prace noszą
frapujące tytuły, jak na przykład: "Zamek", "Okręt",
"Zmierzch", "Nawiedzona kamienica", czy dowcipne nazwy
typu "Szparka-sekretarka" obok "Kolczastych skrzypiec",
"Huśtawki" czy "Zamawiam budzenie" i tylko nieznacznie
wkraczają w krąg surrealnej konwencji - trudno im tego odmówić.
Jednak bliższe są one poetyce marzeń dziecięcych, bajkowych
wizji i kolorowych snów niż krzywego zwierciadła parodii
i deformacji świata. Rzeczywiste obiekty, typu średniowiecznego
zamku czy okrętu, wyrastające z kobiecej głowy lub wpasowane
w nią elementy roślinne i inne, grają rolę umowną, a zarazem
tworzą zaczarowany krąg, lecz nie poddany działaniu groźnej
magii, a właśnie pogodnej baśniowej aury.
Żywa, niemal naiwnie prosta kolorystyka wzmaga poczucie
bezpośredniości i pogody, podkreślając akcenty humoru. Czasem
jednak pojawia się i klimat nostalgicznej zadumy. Jest bowiem
w tym świecie Anny Strzelczyk miejsce na powrót do fantazji lat
dziecięcych, do opowieści o pięknych księżniczkach śpiących
w zaczarowanych zamkach, o leśnych boginkach i okrutnych
trucicielkach - o niesamowitych przygodach żeglarzy,
i do wielu innych znanych i nie znanych bajek.
Równoważnie istnieje także inny wątek, podyktowany na wskroś
współczesną wyobraźnią, w którym taki przedmiot jak aparat
telefoniczny odgrywa rolę symboliczną - mimo swojej dosłowności,
podobnie jak jego elementy skojarzone w sposób z pozoru
irracjonalny z postacią ludzką.
Trudno bowiem przyjąć, że bezpośrednia rozmowa na odległość nie
stanowi istotnego czynnika w życiu niemal każdego przeciętnego
człowieka w cywilizowanym świecie, zaś żartobliwe potraktowanie
wynalazku Bella wydaje się bardzo udane.
Wreszcie wspomnieć wypadnie i o skojarzeniach poetycko-muzycznych
w odniesieniu do serii skrzypiec i innych obiektów, które korespondują
z różnymi nastrojami każdego z odbiorców, niosąc niezmiennie pogodną
refleksję. W taki to świat fantazji wprowadza nas twórczość Anny Strzelczyk,
niosąca chwile radości, zadumy i odprężenia.
|